Właściciel firmy polisą zabezpiecza swoje interesy, ale przy okazji chroni też miejsca pracy zatrudnionych osób. Pracownicy chcą od szefa, aby wypłacał co miesiąc wynagrodzenie na czas, ale jeszcze bardziej powinno im zależeć na utrzymaniu stałości dochodu. Ubezpieczenie jest zapasowym dyskiem komputera – ponieważ istnieje możliwość stracenia wszystkiego, dlatego każdy poważniejszy projekt ma zapewnione źródło przywrócenia danych. W biznesie i nie tylko najbardziej cenioną kopią bezpieczeństwa są pieniądze.

ubezpieczenie firmy

Firmowy majątek ubezpiecza się podobnie, jak mienie prywatne: budynki przedsiębiorstwa – jak domy jednorodzinne, park maszynowy – jak wyposażenie mieszkania, pojazdy firmowe – jak samochód przysłowiowego Kowalskiego, podróże służbowe pracowników – jak rodzinne wyjazdy turystyczne.


Oprócz zwykłych zagrożeń przedsiębiorcy zmagają się jeszcze z ryzykami specyficznymi, ściśle powiązanymi z branżą, w której dana firma działa. Duże przedsiębiorstwa wdrażają różne rozwiązania ochronne nazywane systemem zarządzania ryzykiem. Tutaj opisujemy jednak tylko zagadnienia ubezpieczeniowe uniwersalne, dotyczące każdej firmy, czy to działającej w branży handlowej, usługowej, gastronomicznej, hotelarskiej lub dowolnie innej.


Firma rozwija się przez wiele lat, dojrzewa i dorośleje razem z pracującymi w niej ludźmi, ale może zakończyć swoją działalność w jeden moment. Tak się zdarzy, kiedy po dużej szkodzie zabraknie środków na odbudowanie majątku albo zapłacenie wysokiego odszkodowania za zawinione szkody osobowe. Tam, gdzie znajduje pracę wiele osób i rozwój przedsiębiorstwa liczony jest w dziesiątkach lat, tam potrzeba najlepszego możliwego zabezpieczenia się przed nieprzychylnością losu. Zadanie to spoczywa na właścicielu i działających w jego imieniu menedżerach, którzy poprzez zajmowane wysokie stanowisko są zobowiązani do szczególnego dbania o firmę.


Zabezpieczenie majątku

Polisa, to nic innego, jak ubezpieczenie kosztów naprawy (po wandalizmie) lub odbudowy mienia (po zajściu zdarzeń losowych). Czasem towarzystwo narzuca ubezpieczenie mienia na tzw. „sumy stałe” (np. budynki), co oznacza, że trzeba znać ich aktualną wartość. Dopuszczona niedokładność wyliczenia sumy ubezpieczenia w stosunku do prawdziwej wartości wynosi 20%. Po szkodzie likwidator na pewno zleci wykonanie dokładnej wyceny i jeśli wnioskiem z niej będzie niedoubezpieczenie, czyli zaniżenie ubezpieczeniowej wartości, to zakład ubezpieczeń najpierw ustali procentowe niedoszacowanie wartości i następnie „odwdzięczy się” za zaniżenie składki zmniejszeniem odszkodowania o dokładnie taki sam procent. Doliczenie 30% do dwustu złotych składki nie zwiększy jej znacząco, ale potrącenie w takim wymiarze odszkodowania wyliczonego na pół miliona złotych spowoduje stratę 150 000 złotych.


Problemu z dokładną wyceną nie ma w przypadku ubezpieczenia na tzw. „pierwsze ryzyko”, które daje przedsiębiorcy pełną swobodę w ustaleniu sumy ubezpieczenia. Tak szacowanym ryzykiem jest zagrożenie kradzieżą. Mało prawdopodobne jest, aby złodziejowi udało się wynieść całą zawartość magazynu lub sklepu. Wybrany limit odpowiedzialności powinien zakładać determinację i zdolności organizacyjne rekordzisty wśród włamywaczy, żeby ubezpieczenia wystarczy ło na skutki jednego zaplanowanego „skoku”. Umiejętność trafnego przewidywania rozmiaru szkody kradzieżowej powinna cechować na przykład właściciela hurtowni napojów chłodzących, którego biznes podlega zmianom sezonowym. W okresie letnim jest więcej zgromadzonego towaru niż w miesiącach zimowych, o czym trzeba pamiętać ustalając limit ochrony.


Jakiekolwiek kryteria oceny chcielibyśmy przyjąć dla polisy, to najlepszą ochronę firmie zapewni umowa z odpowiedzialnością na zasadzie „wszystkich ryzyk” (z ang. „all risks”). Taka umowa jest równoznaczna ze złożeniem przez ubezpieczyciela najkorzystniej z możliwych, wymarzonej obietnicy, czyli:


„Odpowiadamy za każde zdarzenie”.


Tego rodzaju polisa chroni zarówno przed szkodami powtarzającymi się ze znaną regularnością, jak również tymi, które zdarzają się niesłychanie rzadko albo dotąd były nawet zupełnie nieznane. Przedsiębiorca powinien być zainteresowany uwzględnieniem w umowie zajścia nawet całkiem nieprawdopodobnych sytuacji, do których dobrze pasuje stwierdzenie: „kiedyś musiał być ten pierwszy raz”. Po każdej szkodzie, tej wynikającej z rachunku prawdopodobieństwa i tej wymykającej się statystyce, potrzebne są pieniądze na przywrócenie warunków normalnej działalności.

odpowiedzialność cywilna ogólna

Właściciel firmy ryzykuje podwójnie, ponieważ odpowiada za następstwa działań własnych oraz pracowników lub podwykonawców. Przedsiębiorca, jak za siebie samego, odpowiada za błędy zatrudnionych osób i za kontrahentów niewłaściwie realizujących zlecenia. Powstanie obowiązku naprawienia szkody jest następstwem popełnienia niedozwolonego, czyli zakazanego prawem czynu (deliktu). Rozszerzoną odpowiedzialność przedsiębiorcy potwierdzają te przepisy:


„W razie wyrządzenia przez pracownika szkody, przy wykonywaniu
obowiązków pracowniczych, zobowiązany do naprawienia szkody jest wyłącznie pracodawca”.


„Kto przekazuje wykonanie czynności lub swojego zobowiązania
innej osobie, ten odpowiada za te osoby, jak za własne działanie lub zaniechanie”.


Klient ma prawo każdą osobę działającą w imieniu przedsiębiorcy uważać za profesjonalistę. Z kolei od profesjonalisty wymaga się zawodowego podejścia. Definicja zawodowej staranności wprowadza pojęcie dbałości: najwyższej, szczególnej i nadzwyczajnej – w opozycji do staranności zwykłej, oczekiwanej od osób występujących z pozycji konsumenta. Właściciel firmy musi pogodzić się z tym, że bez względu na rzeczywiste kwalifikacje pracowników, prawem klienta jest myśleć, iż firmę reprezentują wyłącznie wysokiej klasy specjaliści i fachowcy. Ludzie doskonale znający się na swojej profesji. Często jest inaczej, ale to zupełnie inna sprawa. Poruszone kwestie znajdują swoje odzwierciedlenie w tym przepisie:


„Należytą staranność w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej
określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności”.


Jeśli zdarzy się, że przedsiębiorca lub jego przedstawiciel – pracownik działał bez wymaganej zawodowej staranności, to poszkodowany składający swoje roszczenia może powołać się na ten przepis:


„Sprawca odpowiedzialny jest
za niezachowanie należytej staranności”.


Prawo szczególnie surowo traktuje zawodowców, bo w razie szkody przedsiębiorcy w niczym nie pomoże tłumaczenie i podkreślanie, że w firmie respektuje się wszystkie przepisy dotyczące: wykonywania okresowych przeglądów i konserwacji, utrzymania porządku w miejscu pracy, cyklicznego szkolenia pracowników. Właściciel firmy nie odpowiada za chęci, ani nawet za podjęcie działania, lecz tylko za ich końcowy efekt. Stawiane przedsiębiorcy wymagania można określić jako nakaz osiągnięcia określonego rezultatu, na przykład zagwarantowania bezpieczeństwa pracownikom lub klientom. Wykonujący obowiązek po prostu musi zastosować takie środki, które będą skuteczne. Profesjonalista nie uwolni się od odpowiedzialności przyznając, że nie wiedział, co jeszcze mógłby zrobić. Jeśli zdarzy się szkoda, to będzie ona jednocześnie dowodem tego, że czegoś nie zrobiono albo zrobiono coś niewłaściwie. Przedsiębiorca może spotkać się z ogólnym zarzutem, iż nie zrobił wszystkiego, co było możliwe. Przed takim oskarżeniem jest niezwykle trudno się obronić, bo drugą stronę sporu wspiera mocny argument mówiący, że w świetle prawa wyrządzenie komuś szkody jest zakazane.


Właściciel firmy powinien mieć świadomość odpowiedzialności za przypadek przewrócenia się kogoś na śliskiej podłodze i powstałe w efekcie tego stłuczenia, skręcenia, zwichnięcia lub złamania kończyny. Rozstawiane na mokrej podłodze ostrzegające tabliczki w jaskrawym kolorze nie są grzecznością, a obowiązkiem. Zapobieganiu nieszczęściu również służy zimowe odśnieżanie i posypywanie piaskiem terenu posesji. Właściciel może zrobić to sam, może zaangażować do tego swoich pracowników, w końcu zadanie to może przekazać do wykonania firmie zajmującej się zawodowo takimi usługami. Najważniejsze, żeby nie było ślisko.


Właściciel firmy z branży gastronomicznej powinien liczyć się z możliwością zaplamienia zupą lub winem ubrania gościa lokalu albo oparzenia kogoś gorącą herbatą lub kawą rozlaną przez kelnera. Przedsiębiorcy często zatrudniają pracowników z krótkim stażem z uwagi na ich mniejsze wymagania finansowe, jednak to właśnie brak doświadczenia takiej osoby może nieoczekiwanie sporo kosztować. Chociażby przypadek oszpecenia ciała w miejscu oparzenia może skutkować bardzo wysokim roszczeniem odszkodowawczym.

odpowiedzialność kontraktowa

Odpowiedzialność kontraktowa odwołuje się do ogólnej powinności polegającej na dotrzymywaniu danego słowa. Zdecydowanie ułatwia to spisanie wszelkich kwestii, stanowiących zobowiązania stron, w formie umowy. Kontraktem jest każde dwustronne porozumienie, które może przybrać postać właściwie dowolnych zapisów. Podstawą prawną roszczeń z tytułu odpowiedzialności kontraktowej jest udowodnienie uchybienia polegającego na niewykonaniu lub nienależytym wykonaniu zobowiązania. Do konsekwencji braku wywiązania się z umowy odnosi się ten przepis:


„Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej
z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania”.


Umowa biznesowa najczęściej zakłada osiągnięcie konkretnego rezultatu w określonym terminie. Patrząc od strony ewentualnych roszczeń kontrakt może nie zostać wykonany w ogóle albo częściowo lub może być zrealizowany, lecz w sposób niesatysfakcjonujący zleceniodawcę. Dlatego kontrakt, zwłaszcza w punktach odnoszących się do oczekiwań, powinien być szczegółowy, żeby łatwo i jednoznacznie można było rozsądzić, czy kontrahent prawidłowo wykonał swoje zadanie. Im mniej będzie ogólnych zapisów, tym mniejszy pozostanie obszar do ewentualnych sporów i reklamacji.


Każdy płacący za cokolwiek klient staje się stroną kontraktu z przedsiębiorcą. Do zawarcia niepisanej umowy dochodzi w momencie, kiedy składamy zamówienie w restauracji, powierzamy wygląd włosów umiejętnościom fryzjera i kupujemy bilet na przejazd autobusem. W każdym przypadku obowiązuje zasada, że strona pobierająca opłatę zobowiązuje się wykonać obiecaną usługę lub dostarczyć pełnowartościowy produkt.


W wielu życiowych sytuacjach możemy odwołać się jedynie do umowy ustnej, jak wiadomo niezbyt sprzyjającej egzekwowaniu reklamacji. Solidność podejścia przedsiębiorcy przejawia się w precyzji składanych obietnic, dlatego powinno dziwić umieszczenie w menu dania nazwanego w stylu: „wiosenna fantazja” albo „kolorowy szał smaków”. To przykład sprytnego odciągnięcia uwagi od odpowiedzialności zawodowej. Jeżeli zdecydujemy się zamówić potrawę, której nazwa nic nie mówi o jej składnikach i nie zapowiada żadnego konkretnego smaku, to trudno będzie nam potem zarzucić obsłudze, że przygotowała coś, co nie smakuje tak, jak się tego spodziewaliśmy. A jeszcze do tego kelner uprzejmie dopowie, że dziś ta właśnie potrawa zachwyciła smakiem wielu gości lokalu, więc on zupełnie nie rozumie, o co jest pretensja.

odpowiedzialność za produkt

Właściciel restauracji wywiązuje się przed klientami z umowy, jeśli proponuje smaczne dania i zapewnia w lokalu takie warunki przebywania, które nikogo nie narażają na utratę zdrowia. Przejawami błędu w sztuce gastronomicznej będą przypadki, gdy po jedzeniu u kogoś pojawi się niestrawność, ból brzucha albo aromat zamówionej kawy będzie wydobywał się z plamy na ubraniu zamiast z filiżanki. Zakazanym działaniem restauratora jest również serwowanie potrawy, która zaskakuje obecnością twardego składnika spoza przepisu, powodującego ukruszenie zęba. Niestety, może przydarzyć się i taka sytuacja, na którą ani kelner, ani nawet najbardziej zapobiegliwy właściciel nie mają zbytniego wpływu.


Wyobraźmy sobie kelnera podającego na stolik zamówioną wodę mineralną, w zamkniętej butelce. Klient sam ją otwiera, podnosi bliżej ust i zaczyna pić. Nagle grymas na twarzy, to z powodu rozciętej do krwi wargi. Po sprawdzeniu okazuje się, że brzeg butelki pod kapslem jest wyszczerbiony. Kelner nie mógł nic wiedzieć o stanie szyjki fabrycznie zamkniętej butelki, więc czy powinien poczuwać się do winy? W ocenie zranionej osoby – co jest do przewidzenia – winnym tej sytuacji jest kelner, ale czy klient ma rację? Bez wątpienia kelner reprezentuje profesjonalistę, więc jego obowiązkiem jest dostarczenie produktu bez przykrych niespodzianek. Napój kaleczący swoim opakowaniem po prostu nie powinien znaleźć się w obrocie. Taki towar trzeba uznać za wadliwy, więc oferowanie go jest bezprawne. Dlatego zarządzającemu lokalem pozostaje droga porozumienia się z poszkodowanym klientem.


Podobnie będzie się miała sytuacja z zatruciami pokarmowymi bakteriami Salmonelli, które w sezonie letnim są dyżurnym tematem mediów. Przypisanie przedsiębiorcy winy za taki przypadek może być oparte na przesłance popełnienia błędu w wyborze, w tym przypadku kontrahenta dostarczającego jakiś składnik produkcyjny. Przed klientem to przedsiębiorca zajmujący się końcową sprzedażą odpowiada za skutki niskiej jakości czyjejś pracy lub czyjegoś wadliwego procesu produkcji.


Właściciel firmy wprowadzającej do obrotu wadliwy lub niebezpieczny towar, broniąc się przed roszczeniami klientów, nie może przyjąć strategii przerzucania winy na producenta, hurtownika lub poddostawcę. To prawda, że restaurator sam nie wyprodukował wyszczerbionej butelki i nie wytworzył zanieczyszczonego drobnoustrojami kremu do ciastek, lecz nie zmienia to w żadnym stopniu aktualności zasady: klient ma prawo reklamować produkt lub usługę u tego przedsiębiorcy, który zaręczał o ich dobrej jakości. Jedyną dozwoloną strategią jest przerzucenie własnej odpowiedzialności na ubezpieczyciela, co jest proste, kiedy posiada się polisę.

szkody firmowe

Na ryzyko prowadzenia firmy składają się zmiany w otoczeniu prawnym, aktywność konkurencji, stopień lojalności pracowników i oczywiście przypadki szkód losowych. Rolą polisy ubezpieczeniowej jest zagwarantowanie firmie, iż zakłócenie jej pracy po szkodzie będzie trwało możliwie najkrócej. Skorzystaliśmy z wiedzy pracowników działu likwidacji szkód, żeby mogła powstać lista szkód najczęściej zgłaszanych przez przedsiębiorców.


Zdarzenia losowe

1/

Śnieg i odwilż – osuwający się z dachu śnieg i bryły lodowe potrafią uszkodzić i zerwać dachówki, rynny, klimatyzatory i inne zewnętrzne elementy budynku. Z kolei gwałtownie topniejący śnieg, za przyczyną nagłej wiosennej odwilży, zazwyczaj staje się zgromadzoną miejscowo wodą. Jeśli ma to miejsce na budynku z płaskim dachem, wtedy często dochodzi do zalania. W okresie roztopów lód rozsadza nawet asfalt drogowy, więc i na zniszczenie pokrycia dachowego wystarczy mu siły naporu.


2/

Przepięcia – zapewnienie pełnej ochrony oznacza objęcie nią zarówno strat spowodowanych bezpośrednim uderzeniem pioruna i wszystkich innych następstw nagłego wzrostu napięcia w sieci elektrycznej. Polisa powinna zadziałać nawet wtedy, gdy przyczyna pojawienia się prądu o niewłaściwych parametrach pozostanie bez wyjaśnienia.

Akty wandalizmu

3/

Stłuczenia szyb – częstość szkód szybowych ma związek z położeniem względem centrum miasta, przy czym szczególnie zagrożone są lokale znajdujące się przy trasach wieczornych powrotów z pubów i barów ich pijanych bywalców. Naprawienie szkody powinno uwzględniać koszt zakupu nowej szyby, wstawienia jej i ewentualnie odtworzenia napisów reklamowych tworzących wygląd witryny.


4/

Graffiti – szkody naruszające estetykę powstają wtedy, gdy ktoś nie znajduje lepszego sposobu na okazanie swoich głębokich uczuć: miłości albo nienawiści. Dziwne jest to, że silnemu pragnieniu pokazania się światu towarzyszy równie intensywna chęć pozostania nierozpoznanym. Chuligańskie wybryki mają dziwną logikę.


5/

Pracownicza zemsta – zwolniony pracownik może chcieć wziąć odwet, zrewanżować się za pozbawienie go pracy. Poczucie niesprawiedliwości sprawia, że niektórzy dewastują, a nawet podpalają budynek firmy, w której byli zatrudnieni.


6/

Kradzież – stosując wymyślne zabezpieczenia można całkiem skutecznie zabezpieczyć się przed włamaniem, ale mimo tego wciąż aktualne jest pytanie o ewentualność rabunku. Desperacja ludzi decydujących się wzbogacić siłowymi sposobami, zamiast uczciwą pracą, jest nie do przewidzenia. Tyle na pewno o nich wiadomo, że potrzeba zdobycia gotówki lub wartościowych rzeczy zabija w nich resztki strachu, współczucia i rozsądku.

Błędy i zaniedbania pracowników

7/

Błąd człowieka – pracodawca nie jest w stanie wyeliminować ryzyka wystąpienia szkody będącej następstwem braku doświadczenia, lekkomyślności lub niestaranności pracownika. Efektem nieuwagi, niedbalstwa, nieznajomości instrukcji obsługi albo zignorowania wskazówek przełożonego może być uszkodzenie specjalistycznego sprzętu – maszyny lub urządzenia. Odpowiedzialność pracownika za szkody regulują przepisy kodeksu pracy, znacząco ją ograniczające. Dlatego rację bytu ma ubezpieczenie pokrywające koszty naprawy sprzętu w sytuacji, gdy zostanie on uszkodzony z powodu niewłaściwego użytkowania lub obsługi niezgodnej z zaleceniami producenta.

Koniec zakładki firmowej Dziękujemy.